Żniwa wkrótce
Wszystko to sprawia, że idę na boso po twardych kamieniach, niczym strumieniem. Kto chodził, to wie, jak to jest. Z czasem, skóra staje się twarda i przestają wzruszać rzeczy i słowa, zamiast tego wyostrzają się zmysły. On czy ona drepcze po moich śladach, rzucając we mnie kamieniami raz po raz. Kamienie trafiają w cel bądź nie, ale nawet jeśli nie trafią, obryzguje mnie woda strumienia, sprawiając uciążliwość podróży. Mimo to nie zmieniam kierunku.
Patrząc wokół, widzę beztroski świat młodego pokolenia. Przesłanie o niekończącej się zabawie jest przekazywane z ust do ust. Rzeczywistość tymczasem zabiera sen, radość o poranku i spokój ducha. No cóż, rzeczywistość jest prawdziwa i nie jest jak kot-widmo, co ma pięć żyć.
Łzy porażki nie wiele zmieniają. Obietnice poprawy ulatują w czasoprzestrzeń z pragnieniem wybuchu jądrowego pochłaniającego wszystko i wszystkich. Tymczasem rzeczywistość trwa. Trzeba ogarnąć straty, zmierzyć się z chichotem tych, którzy przed chwilą byli przyjaciółmi. Policzyć Ile zostało i żyć dalej.
Marzenie o udziale w grze nie ustaje. Bo przecież zabawa trwa dalej. Choć nie dla wszystkich. Są tacy, co zaczęli już zbierać, co zasiali. Czyżby żniwa się rozpoczęły?