Geneza podróży
Z pewnością jesteście ciekawi skąd pomysł na wyjazd na Filipiny. Otóż, kiedy ma się dzieci, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Tak też było w moim przypadku. Mój jedyny, dorosły już syn poinformował nas, że chce ożenić się z dziewczyną z Filipin, właśnie w jej kraju. Oczywiście każdy ma swoje zdanie, ja jednak przyjęłam to do wiadomości i postanowiłam wraz z mężem udać się na tą wyjątkową uroczystość a przy okazji spędzić tam dłuższy urlop. Tak więc przystąpiłam do planowania, zbierania funduszy i praktycznego przygotowania się do wyjazdu. Sam wyjazd był zaplanowany przed samymi świętami Bożego Narodzenia 2018 roku i miał trwać 3 tygodnie. Przyznam, że sama myśl o tej podróży dostarczała mi wielu emocji a co dopiero, kiedy czas płynął nieubłagalnie i zakupione bilety w Turkish Airlines stawały się coraz bardzie aktualne.
Chcąc zaoszczędzić na biletach, kupiłam je wiele miesięcy wcześniej. Podróż była zaplanowana, niestety praktyka pokazała, że nawet to, co sądzisz, że zaplanowałeś i odłożyłeś na półkę może sie zmienić. Linie lotnicze trzykrotnie zmieniły nam połączenia ale najlepsze było to, że za każdym razem informacja o zmianach w podróży dowiadywalam sie z wiadomości smsowej w języku tureckim i angielskim. Muszę przyznać, że pochodzę z epoki, w której angielski w naszym kraju nie należał do najmodniejszych i moja znajomość tegoż języka wymaga dużego nakładu sił i jak sądzę - śrdoków a z pewnością sił. Tak więc każda z tych informacji przesyłana była również na maila i zawierała zdanie, że nie mogę zatwierdzić niniejszych zmian osobiście na stronie przewoźnika a tylko poprzez infolinię z przewoźnikiem. Wyobraź sobie Drogi Czytelniku moją rozpacz w oczach, kiedy muszę tam zadzwonić i wykonać dialog, co oznacza, ze ja muszę zrozumieć i sama muszę być zrozumiana. Zapewniam Cię, że nie było to proste.
Kiedy dzowniłam tam pierwszy raz, bot turecki był tak ustawiony, że nie miałam pojęcia w jakim języku mówi. Dla mnie z pewnością nie był to angielski. Kiedy jednak za dziewiątym podejściem udało mi się dodzwonić do konsultanta, okazało się, że mój angielski nie jest taki, jakiego oboje byśmy sobie tego życzyli. Tak więc poprosiłam o połączenie z rosyjskim konsultantem. Zapomniałam dodać, że mówię po rosyjsku. W nagrodę za moja ciężką pracę, połączono mnie z infolinią dla rosyjskojęzycznych klientów i mogłam wykonać wszystko, co było przewidziane w procedurze akceptacji zmian.
Jak widać na powyższej fotografii, podróż się udała i jedzenie w samolocie było naprawdę smaczne. Posiłki są obfite, świeże i warte polecenia. Zanim jednak wsiedliśmy na pokład samolotu, chcę dodać, że podróż nasza nieco się wydłużyła, dzięki zmianom zaserwowanym przez linie lotnicze. Wylot był z Warszawy, potem przesiadka w Stambule, kolejna w Manilii i port docelowy to Legazpi, wyspa Luzon. Dla niewtajemniczonych chcę dodać, że średno taka podróż trwa około 15 godzin, my jednak musieliśmy pokonywać ją 43 godziny. Sądziłam, że będzie to bardzo trudne, ze względu na czas oczekiwania w kolejnych portach ale okazało się, że lotniska w Stambule i Manilii są niczym małe miasta a czas się nie zatrzymał.