Oczekiwanie
Leżąc na szpitalnym łóżku przyszedł do mnie lekarz, którego miałam zaczepić i ze znaną sobie łatwością nawiązywania kontaktów bliżej poznać. No cóż, widziałam, że taki jest plan. Nie realizuję cudzych planów. Ten człowiek stał przy moim łóżku i że zdenerwowaniem potrząsał nim, w oczekiwaniu na to, co zrobię. Robiło mi się coraz bardziej niedobrze od potrząsania. Mimo to, nie zrobiłam tego. Zadałam sobie pytanie? Po co miałabym to zrobić? Ten człowiek jest narzędziem w cudzych rękach. Mówiłam o nim przez telefon i jest ze mną spowinowacony choć on tego nie wie. Tak, to bardzo znany lekarz. Ktoś po raz kolejny chciał użyć nas oboje do swojej gry. Nie znam zasad tej gry, a to co widziałam dotychczas bardziej przypomina wrestling niż jakiekolwiek zasady.
Moje życie czasem przypomina komiks Romek, Tomek i Atomek niż życie starszej pani. Mimo to, powierzam moją ufnosc w Boże ręce. To na Nim chcę się opierać. I choć dziś do wszystkiego trzeba mieć znajomości, ja wyznaję zasadę, że Bóg kocha swoje dzieci. Po mimo wyboistej drogi po której idę od wielu lat, zdążam do celu. Powoli, czasem łamiąc obojczyk, czasem na kolanach z chorymi korzonkami, mimo to wciąż zdążając. Pewnie, łatwiej jest mając wokół siebie sprzyjających ludzi, ale jeśli ich nie ma, trzeba żyć dalej.
Izaj. 31:1-2, 6-7.
1. Biada tym, którzy zstępują do Egiptu po pomoc, polegają na koniach i ufność pokładają w wozach wojennych, że liczne, i w jeźdźcach, że bardzo silni, lecz nie patrzą na Świętego Izraelskiego i nie szukają Pana.2. A jednak i On jest mądry i może sprowadzić zło, a swoich słów nie cofa; i powstaje przeciwko domowi złośników i przeciwko pomocy złoczyńców.6. Nawróćcie się, synowie izraelscy, do tego, od którego tak bardzo się oddaliliście! 7. Gdyż w owym dniu porzuci każdy swoje bałwany srebrne i swoje bałwany złote, które sporządziły dla was wasze grzeszne ręce.