Powrót do domu
Kiedy wreszcie wróciliśmy do naszego filipińskiego domu, okazało się, że nie ma prądu i dom jest zalany. Na szczęście gospodarz był na tyle rezolutny, że przeniósł wszystkie nasze rzeczy na łóżko i wyższe półki, dzięki czemu zachowaliśmy suche ubrania. Nie zmieniło to jednak poczucia beznadziejności w miejscu, które wygląda jak raj, kiedy wszystko się układa. Jak się okazało potem, w odległości około 80 km od nas w nocnym deszczu zginęło około 80 osób. Oni byli w podobnych warunkach jak nasze. Na szczęście nam nic się nie stało. Rankiem następnego dnia wyruszyliśmy do Legazpi, aby wziąć udział w uroczystości zaślubin. Niestety, Legazpi pływało.
Tak więc duża część gości weselnych w ogóle nie dotarła na uroczystość. My jednak mieliśmy przywilej być żywi i zdrowi i cieszyć się kolejnym dniem. Potem było już tylko lepiej.
Hotel Alicia, Legazpi.
Z pewnościa chcielibyście wiedzieć jak wygląda ślub na Filipinach. Z moich spostrzeżeń wynka, że różni się on od europejskiego. Posiada nieco cech amerykańskich i jest w klimatach Azji. Ale o tym innym razem, ponieważ sam pobyt na Filipinach był dla mnie czymś naprawdę wyjątkowym i na tym chciałabym się skupić.