Przemyślenia
Kiedys pisałam śmiesznego bloga ale prawdziwe rzeczy. W efekcie ktoś był bardzo zdenerwowany, ktoś chciał mnie dopasc i boleśnie odczułam te zamiary. Dlaczego? Bo to ja mam dystans a reszta nie miala go nawet do mnie a co dopiero do siebie. W moich śmiesznych zapiskach każdy mógł znaleźć siebie ubranego w smieszną postać. A skąd wiedział, że to on? Mogl tylko postawić hipotezę trafną bądź nie. Po analizach zaczęły się poszukiwania. Patrzyli, czesali ulice, ip sprzętu, prawie jak za czasów Indian skąd leci dym.
Dzis juz wiem jak to jest a jednak wciąż mam pokusę opisywania rzeczywistości w podobnym stylu. Z drugiej strony chyba jednak znudziło mi się bycie jeleniem do odstrzału. W końcu ja tez mam wolność słowa i wolno mi mówić co chcę.
No wiec leżymy we dwójkę, korona i ja. Dzwoni ktoś i mówi: Sprawdzam, to ja dzielnicowy. Biegnę do okna i macham. Ok. Mija kolejny dzień. Leżymy. Znow we dwójkę. Dzwonek telefonu. Sprawdzam. Biegnę do okna z telefonem w ręku i slysze jak młody stroz prawa mowi Ja do pani z wojewódzkiej. Szczerze, a co mnie za różnica ale pytam dlaczego. Jakas mentna gadka, pytanie do kiedy na izolatce i odjazd. Pech chciał, że sprawy się skomplikowały i wieczorem oddzwaniam na ten numer wojewodzki i co słyszę. Ano nagrana sekretarka owego młodziaka zostaw wiadomość bo dodzwoniłeś się do dzielnicowego. Dzwonię wiec na znajomą infolinię ministerstwa i tak sobie wymieniamy wrażenia z dnia i opowiadam o tym, jak w kraju prawa stróże prawa podają się właściwie za kogo chcą, bo obywatel to taki dureń jest. I cóż słyszę, w internecie jest taki obrazek co to przedstawia stróża prawa z podpisem: przecież żeby utracić cały szacunek spoleczny to trzeba się naprawdę napracować.