Zmarszczki
Patrzysz w lustro i widzisz, co chcesz widzieć. Inni widzą coś innego patrząc w twoją twarz. I oto źródło niezgody. I oto takie wczorajsze zdarzenie. Wchodzę do sklepu i widzę idącą parę w moim kierunku. Słyszę ich rozmowę. On wskazuje na mnie, mówiąc: to ona. Zobacz jak mało. Wysoki mężczyzna staje przede mną i odwraca się plecami zasłaniając tym samym przejście. Z jaką naturalną umiejętnością kreowania przypadku to zrobił. Klasyczny pracownik służb mundurowych bez uniformu. Ona, byle jaka, podchodzi do mnie i staje przede mną na odległość ok 10 cm. Wpatruje się w moją twarz, po czym odwraca się i mówi: mało. Oboje odchodzą, robiąc tym samym wolne przejście. Idąc dyskutują omawiając ilość zmarszczek na mojej twarzy. To zadziwiające, że kogoś to obchodzi. Pofatygowali się specjalnie, żeby policzyć fałdy starcze na mojej twarzy. Czy rzeczywiście jest to tak ważne zagadnienie, żeby ocenić drugiego człowieka? Czy to jest to kryterium, które pozwala im zatruwać moje życie dzień po dniu?
Mijają lata, jestem czasem tak bardzo zmęczona tym co widzę i tym, czego doświadczam. Nic o mnie nie wiedzą, niczym się nie interesują ale robią mi pod górkę latami. To stało się treścią ich życia. Odnoszę wrażenie, że boli ich fakt mojej egzystencji. Nie sądzę, żebym się pomyliła. Im bardziej coś mnie boli, tym więcej radości odczuwają. Teraz, kiedy jestem po ciężkiej operacji, teraz kiedy mimo to wstałam z łóżka i dzięki własnej determinacji i ciężkiej pracy znów stałam się niezależna w naciskaniu klamki aby otworzyć drzwi, aby podnieść szklankę do ust, nie mogą uwierzyć, że jeszcze żyję. Kiedy uśmiecham się i żartuję odczuwają wewnętrzne parcie zrobienia mi kolejnego świństwa bo przecież oni się nie uśmiechają. Kiedy wychodzę z domu w kapeluszu twierdzą, że blefuję ból i szukają okoliczności, aby kopnąć mnie w najbardziej wrażliwe miejsce. Mają w tym spore doświadczenie, robią to przecież od lat. Nie wystarcza im podglądanie i podsłuchiwanie. Merytorycznie to nic nie wnosi do ich wiedzy. Jeśli nawet czasem pojawia się jakaś wiedzą, z pewnością zużyją ją na szkodę. Bo jak twierdzą:" dobroć jest nudna". Zresztą, wolałabym zwykłą obojętność z ich strony. Moje małe życie nie zasługuje na tyle uwagi. Nie jestem kimś ważnym, ani wyjątkowym, nie jestem politykiem ani osobistością a jednak komuś to nie wystarcza. Nawet nie pretenduję do bycia. Wyjdź więc człowieku z mojego życia i idź swoją drogą. Ja nie zapłaczę za tobą.