• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Ciesz się życiem teraz

Kategorie postów

  • filipiny - podróż życia (31)
  • podróże (2)
  • Życie (130)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Filipiny - podróż życia, strona 1


< 1 2 3 4 5 6 7 >

Miejsce wielu przeciwieństw, Filipiny

Nasz pobyt na Filipinach należał do aktywnych. Chwilami tylko spędzaliśmy czas leżąc na plaży. W większości jeździliśmy, chodziliśmy, aby zobaczyć jak najwięcej, żeby poznać, co się da poznać. Osobiście nie należę do osób pasywnych i szczęścia nie daje mi bar z drinkami. Myślę, że moje zadowolenie ma najwyższy poziom, kiedy poznaję, widzę, poszerzam swoje horyzonty. Uważam, że to jest jedną z najwyższych wartości, których nikt mi nie zabierze. Nie cieszy mnie też knucie, intrygi lub udział w nich. Życie posiada o wiele więcej poziomów, na które mogą wspiąć się tylko nieliczni i tam też można spotkać tych nielicznych. Zwiedzając, zobaczyliśmy jak wiele jest ubóstwa na Filipinach. Skromne domy zaraz po tajfunie nie wyglądały dobrze. Niezależnie od pogody, wokół było wiele śmieci, które często stają się materiałem, z którego powstają kolejne domy. Rzeczą zaskakującą mnie były sznury z praniem wokół tych maleńkich domków, na których wisiały białe jak śnieg t-shirty całych rodzin. Kobiety prały klęcząc przy miskach przed swoimi domkami. Obok bawiły się dzieci. Wokół dzieci leżały lub chodziły z reguły chore psy. Psy rodzą się już chore. 

Widok przy drodze, uchwycony z okna samochodu.

Domy na palach. Kiedy pada zwyczajny deszcz, woda nie dosięga do podłogi ale kiedy pada mocniej, pale okazują się zbyt słabe i nie są zabezpieczeniem. W tych domach nie ma energii ani wody bieżącej. Woda z kranu na Filipinach nie jest zdatna do picia. Choć na Filipinach nie płaci się za wodę z kranu, do picia zawsze trzeba kupić butelkowaną. W domach, gdzie jest woda, nie ma ciepłej. Tylko w hotelach są pogrzewacze, aby turyści czuli się jak u siebie.

Teoretycznie ludność nie powinna budować przy drodze, w dole, ponieważ kiedy idzie woda, zabiera ze sobą wszystko, co napotka. Domy i ludzi w nich też. To dlatego tylu ludzi ginie.

Kraj wielu przeciwieństw. Z jednej strony rajskie miejsca, a z drugiej wielkie ubóstwo. Mimo to, warto jest zwiedzć ten piękny kraj, gdzie ludzie są przyjaźni choć wydaje im się, że przeciętny Europejczyk jest bogaczem.

Spokojne i piękne morze, doskonały klimat, pyszne jedzenie, rajskie widoki, bogata roślinność, duże miasta, bogate centra handlowe, ruch uliczny, niesamowite bazary, świeże owoce, pyszne jedzenie, wspaniałe piaski plaż i doskonałe kolory wody morskiej. Można wymieniać bez końca. Dla tych i jeszcze więcej, nie wymienionych można tam wracać i wracać.

03 lipca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   wycieczka   zwiedzanie   podróż   filipiny  

Pizza na Filipinach

Jest taka pizzeria obok miejsca, gdzie mieszkaliśmy. Ściany jej wnętrza były ozdobione sentencjami, które warte są zapamiętania. Pizza nie była najlepsza w tym miejscu, ale dało się zjeść. Smakowo i konsystencją ciasta nie wiele przypominała europejską ale coś trzeba jeść :) Najlepsza pizza była niedaleko resortu Amor. Tą polecam smakowo, choć samo miejsce było w opłakanym stanie a bezpańskie psy, których są rzesze na Filipinach, wchodziły do środka w czasie naszego jedzenia.

Drzwi szeroko otwarte na ruch uliczny sprawiają, że nawet jeśli tam jesteś, czujesz się uczestnikiem tego, co dzieje się na zewnątrz.

Obsługa jest miła. Na jedzenie nie czekasz długo. Lokalny punkt gastronomiczny jak na tutejsze możliwości całkiem nie zły.

Tutejsze lokale gastronomiczne, nie mówię o restauracjach, są delikatnie mówiąc, na niskim poziomie. W naszym kraju Sanepid nie wydałby pozwolenia na funkcjonowanie takich punktów. Jednak jakość przygotowywanych tu potraw wielokrotnie jest smaczna i nikomu nic się nie dzieje. No cóż, budynki, wystroje wnętrz są w opłakanym stanie. U nas mówimy na to zwykła speluna. Dodakową ciekawostką, przynajmniej dla  mnie, jest fakt, że do jedzenia wydaje się łyżkę i widelec, bez noża. Od czasów okupacji hiszpańskiej, kiedy to w obawie o życie i zdrowie oraz bezpieczeństwo Hiszpanów zakazno lokalnej ludości używania noży. Tak jest i dzisiaj. Tylko w szczególnych miejscach lub ze specjalnych okazji podaje się noże. W życiu codziennym ich nie ma. W domu jest jeden nóż wielkości maczety, którym rozłupuje się orzechy kokosowe i skrobie ryby. Reszta czynności nie wymaga używania noży. Dla Europejczyka to nieco egzotyczne ale da się przyzwyczaić. Lokalna spoleczność do perfekcji nauczyła się korzystać z łyżki, która swoimi krawędziami zastąpiła nóż. 

 

 

02 lipca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   sorsogon   pizzeria   pizza   pilar   filipny  

Palmy w deszczu na Filipinach

Wspaniałe widoki przyrody. Rośliny jakby z plastiku o połysku jakby z wosku a jednak prawdziwym. Intensywna zieleń wśród, której widać brązowe coconuty. Wygląda jak w kreskówce. Palmy, hibiskusy, draceny i cała masa innych roślin, które są doskonale wielkie w tym wilgotnym i gorącym klimacie.

Wysoka wilgotność zwykle około 95%. Tu nikt nie używa ręczników z frotte, ponieważ one są zbyt grube i zwyczajnie nie schną. Ludzie noszą jedwabne szale, które służą im jako ręczniki do wytarcia się po kąpieli. Kilka razy je strzepną i na wietrze owe chusty schną i można je szybko schować i pojechać dalej.

Palmy o długich liściach w deszczu wyglądają przecudnie. Z tych długich liści kapie woda, która optycznie jeszcze bardziej je przedłuża.

Pod drzewami stoją chatki, których dachy zrobiono ze słomy palmowej i bynajmniej nie, żeby było klimatycznie ale, żeby było tanio i skutecznie. Powszechna bieda zmusza ludzi do budowy domów z byle czego. Często nie ma w nich prądu ani bieżącej wody. Ryż suszy się na rozgrzanej drodze, po której jeżdżą samochody. Tu widać bardzo uporządkowanego rolnika, ponieważ ryż wyłożony jest na macie, zwykle jest wysypany zwyczajnie na drodze.

01 lipca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   pamy   deszcz   filipiny  

Trochę o jedzeniu na Filipinach

Generalnie mówi się, że na Filipinach ludzie odżywiają sie głównie owocami morza, rybami i owocami. My byliśmy w małej miejscowości, gdzie ta teoria nie do końca miała zastosowanie w praktyce. Podstawowym jedzeniem, które było tam najbardziej popularne był pansit. Pansit to danie złożone z ugotowanego makaronu ryżowego a potem smażonego w woku na głębokim tłuszczu z dowolnymi dodatkami. Dodatki to jest to, co kucharz ma akurat w domu. Może to być mięso, ryba a mogą to być lokalne przyprawy a nawet owoce. Wadą tego dania jest to, że jest bardzo tłuste. Osobiście nie jadam mocno tłustych potraw, dlatego miałam trochę problem z jedzeniem tego specjału. Były też świeże ryby. Muszę przyznać, że doskonałe. Te które akurat jedliśmy, nie należały do najtańszych ale były naprawdę pyszne. Z reguły smażone na patelni w tradycyjny sposób. Kolejnym ważnym składnikiem kuchni były krewetki. Jako lokalne danie, krewetki były prawie w każdym rozmiarze. Oczywiście te większe były łatwiejsze do obierania i dzięki temu łatwiej się je jadło.

Specjalnie dla mnie, gospodyni przygotowała ośmiornicę. Niestety, nie był to zbyt młody egzemplarz i zapewne sposób przygotowania nie był ten, ponieważ była twarda i niemożliwa do przeżucia. Ale danie zaliczyłam, choć nie uważam, żeby było udane.

Jeśli chodzi o zupy, są zbliżone do tych, podawanych w naszych chińskich restauracjach. Osobiście uwielbiam chyba większość zup i tak było w tym przypadku. Są odpowiednio doprawione, o właściwej konsystencji i jeśli nawet nie wiem co w niej jest i jak się nazywają składniki, chętnie zjem.

Okra to te zielone strączki. Bardzo smaczne, zwłaszcza w zupach. W Polsce można ją kupić w dużych centrach handlowych. Tu czytaj czym jest Okra

Zapomniałam dodać, że obowiązkowym składnikiem każdego dania jest ryż. Niezależnie od tego czy jesz w domu, czy w restauracji zawsze jest podany ryż. Nawet w Jollibe - odpowiedniku naszego McDonalds, w zestawie zawsze jest ryż. Jeśli chcesz frytki, musisz je zamówić dodatkowo.

 

Różnorodność owoców i jabłka przywożone z Europy. Niestety co do jabłek są malutkie i niezbyt atrakcyjne i na dodatek wcale nie tanie. Za to papaja, ananasy,  banany, mango, pomarańcze, madarynki są dojrzałe i bardzo soczyste. Różnorodność bananów przyprawia o zawrót głowy choć muszę przyznać, że tych malutkich, mocno mączystych nie lubię ani surowych a tym bardziej gotowanych. Gotowane są podawane zawsze jako stały element jadłospisu.

No i oczywiście wszechobecne i obowiązkowe coconuty. Wspaniałe. To co można kupić w naszych sklepach z napisem orzech kokosowy to tylko namiastka prawdy w tym zakresie. Świeży kokos, rozłupany do śniadania, sok zlany do dzbanka a reszta wyjedzona łyżeczką należy do standardów tego miejsca, ale dla nas to coś bardzo egzotycznego. Wszystkim, którzy lubią próbować lokalnych dań polecam sałatkę z orzecha, przygotowywaną w sumie wg jednego przepisu ale każda gospodyni ulepsza go na swój sposób. Buko salad podawana na zimo jest dokonałą przekąską, albo dla takich jak ja - samodzielnym daniem. Mama panny młodej była mistrzynią przygotowywania tej sałatki. Przepis na Buko salad

Są jeszcze filipińskie ciasteczka ryżowe Suman i Ibus. Jest to specjalnie przygotowany ryż, zwinięty w liście bananowca i orzecha kokosowego. Ciastka mogą być z wykorzystaniem fioletowego lub białego ryżu. Orientalne, mocno słodkie i wyjątkowe. Pyyyyszne! Przepis na ciasteczka Suman

 

Oczywiście na temat jedzenia na Filipinach można mówić nieskończenie. Będę jeszcze rozwijać ten temat w innych wpisach. Na dziś wspomnienie buko salad jest sennym marzeniem i niech tak pozostanie.

 

28 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   morze   turystyka   podróże   filipiny   jedzenie  

Wulkan Mayon SkyLine

Być na Luzon i nie być na Mayon to jak być w Rzymie i tak dalej. Krętą, mocno stromą i długą drogą wjechaliśmy na teren ośrodka badawczego i muzeum Mayon. Obejrzeliśmy film o jego historii, erupcjach, ile ludzi zginęło w kolejnych wybuchach, jak bardzo żyzna jest ziemia u jego podnóża i jak mimo wszystko ludzie wciąż wracają, żeby żyć dalej na jego zboczach. Samo miasto Legazpi jest u jego podnóża. Miejscowi mówią, że strach jest mieszkać w tym mieście bo z jednej strony jest czynny, wciąż dymiący wulkan a z drugiej miasto jest poniżej poziomu morza i każde trzęsienie ziemi związane z wybuchem Mayon wyzwala zalanie miasta przez morze. Tsunami jest drugim, aktualnym zagrożeniem miasta. Dzień naszego zwiedzania nie był słoneczny więc chmury zasnuły stożek wulkanu a patrząc w dół widać było grubą mglistą powłokę.

 

Panorama miasta Legazpi.

 

Ścieżka na wulkan Mayon. Stroma i dość długa, dla tych, którzy mają mniej doświadczenia we wspinaniu nie było łatwo. Czynny, wciąż dymiący wulkan. Jego wysokość to około 2463 m.n.p.m. Ostatnia erupcja datowana jest na 2018 rok a więc całkiem nie dawno. Wtedy to ruch lotniczy w tym rejonie był sparaliżowany przez kilka tygodni a niebo zasnute chmurami sprawiało wrażenie jakby wciąż był wieczór. Rzeczywiście zarówno wjazd na parking przy muzeum jak i wejście na wyższe partie wulkanu są strome i wymagają skupienia. Runąć w przepaść robiąc selfie jest bardzo łatwo. Obok muzeum jest restauracja, sklep i miejsce, gdzie można kupić pamiątki. Breloczki, ramki na zdjęcia, podstawki do długopisów wykonane z zastygłej lawy wulkanicznej, któtra przypomina zwykły beton. Ceny oczywiście są dużo wyższe niż w innych miejscach.

To miejsce było kolejnym miejscem, gdzie spotkaliśmy wiele bezdomnych i żebrzących dzieci. To bardzo smutny widok.

27 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   agoda   filipiny   wakacje   mayon   wulkan   legazpi  
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Lenka1900 | Blogi