• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Ciesz się życiem teraz

Kategorie postów

  • filipiny - podróż życia (31)
  • podróże (2)
  • Życie (130)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Kategoria

Filipiny - podróż życia, strona 4


< 1 2 3 4 5 6 7 >

Usman - tropikalna depresja

Głównym celem naszego przybycia na Filipiny było uczestnictwo w uroczystości zaślubin naszego syna, który podjął decyzję ożenku właśnie w tym miejscu na świecie z dziewczyną, która reprezentowała lokalną społeczność. Zanim jednak wzięliśmy udział w owej uroczystości, doświadczyliśmy Usmana, o czym już wspominałam.

A historia miała się następująco. Ślub miał odbyć się w Legazpi, w jednym z hoteli. Poprzedniego dnia mieliśmy odwieźć parę młodych do owego hotelu celem ostatecznych przygotowań. Sami zaś, czyli oboje z mężem i matką panny młodej, mieliśmy wrócić na noc do domu. Od rana padał deszcz. Ulicami małej miejscowości przejeżdżały wozy strażackie z informacjami wygłaszanymi przez megafony, że nadchodzi deszcz i wszyscy muszą być ostrożni lub najlepiej zostać w domu. Trzeba przyznać, że deszcz na Filipinach odróżnia się od deszczu w Europie swoją intensywnością i nagłym występowaniem.

My jednak wyruszyliśmy w drogę odległości 30 km, aby odwieźć młodych do miejsca ślubu. Wracając było już dość późno. Na Filipinach światło gaśnie nagle i robi się całkowicie ciemno. Drogi często nie mają oznakowanych poboczy, w większości nie ma znaków drogowych, brak jest oświetlenia ulicznego. Wszystko to sprawia, że jazda po zmroku jest mocno utrudniona. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Legazpi, deszcz padał z dużą siłą. Wszystkie ulice były zalane, trzeba było brodząc w ciemnościach omijać największe niecki z obawą, że wpadnie się w jeszcze większe. W najgłębszych miejscach nie było możliwości przejechać smochodem. Muszę dodać, że podróżowaliśmy Mitsubishi Adventure, co świetnie obrazuje cel naszej podróży, bowiem jak wszyscy wiemy adventure to przecież przygoda. Reasumując - miasto było sparaliżowane ogromną ilością wody. Było kompletnie zalane i wciąż lało. Wyjechaliśmy za miasto a deszcz wciąż się nasilał. Mieliśmy włączony GPS i odmierzaliśmy odległość do domu. Zostało nam 3,5 km, kiedy nagle zdarzyła się sytuacja nieoczekiwana.

Jako trzeci samochód w przypadkowo jadących razem samochodach ruch nagle się zatrzymał. Całkowita ciemność i tylko światła reflektorów nie dawały komfortu oglądu całkowitej sytuacji. Za nami przybywało samochodów. Ludzie wysiadali z samochodów i pomimo deszczu szli na początek kolumny. Rozmawiali w lokalnym narzeczu. Patrzyliśmy przez okno i zastanawialiśmy się o co chodzi. Nagle, po mojej prawej stronie zobaczyłam biegnącego człowieka niosącego długą dzidę. Pomyślałam o mierzeniu poziomu wody. Kiedy wracał a z nim grupa ludzi, nie byli zadowoleni. Ktoś zapukał do naszego okna. Jakiś człowiek mówił coś w lokalnym języku, potem w łamanym angielskim powiedział, że droga się skończyła bo deszcz sprawił, że głębokość wody jest ponad 3 metry. Zobaczyliśmy też jak po prawej stronie w wodzie na poboczu dryfuje samochód osobowy. Po lewej człowiek chcący poprawić swego trycykla wpadł po uda do wciąż podnoszącej swój poziom wody na poboczu. Woda z lewego pobocza niosła gałęzie, śmieci i wszystko co zdołała unieść poprzez nawierzchnię na drugą stronę pobocza. Jej poziom podnosił się w takim tempie, że człowiekowi trudno to sobie wyobrazić.

Ów pukający do okna człowiek pomógł nam zawrócić. Wiele z samochodów również zawracało. Odjechaliśmy na wzgórze i zatrzymaliśmy się. Mieliśmy dylemat - co dalej. Deszcz wciąż padał. Wydawało się, że mocniej nie może już padać.

Tak wyglądają ściany piachu, które stoją bezpośrednio przy drogach. Kiedy namakają, zwyczajnie stają się osuwiskami. Tony spadającego, mokrego piachu są jednym z największych niebiezpieczeństw na Filipinach podczas częstych deszczy i burz.

Naiwnie sądziłam, że mama młodej ma doświadczenie w takich sytuacjach. Ona jednak okazała się osobą, która kompletnie nie wiedziała co zrobić. Najpierw nalegała, aby wrócić do Legazpi. Trzeba tu dodać, że teren Luzon to górzyste ukształtowanie co daje sytuację taką, że droga raz wznosi się a raz opada. Teraz, tam, gdzie droga opada jest nieprzejezdna ponieważ woda deszczowa nie spływa. Ten pomysł odpada. Stoimy w miejscu w miarę bezpiecznym. Sądziłam, że powinniśmy poczekać do rana, kiedy stanie się widno i z pewnością kiedyś deszcz zminiejszy swoje natężenie. Zawróciliśmy jednak i stanęliśmy w pobliżu miejsca, gdzie nasza droga została przerwana. Na szczęście nasz kontakt telefoniczny został utrzymany i powerbank okazał się idealnym rozwiązaniem. Pozostała część naszych rodzin poszukiwała nas. Wtedy właśnie ojciec panny młodej, człowiek doświadczony i mądry powiedział, że musimy poczekać aż deszcz się zmniejszy albo ustanie i po około pół godziny od tego faktu możemy ruszyć za innym, większym pojazdem w wodę, która została przerywając drogę. Była już głęboka noc kiedy deszcz zaczął się zmniejszać. Po około pół godzinie podjechaliśmy na początek kolejki w oczekiwaniu na wiekszy samochód, który będzie jechał przed nami. Ludzie stojący w strugach deszczu na początku kolejki patrzyli na nas jak na kamikadze. My też nie byliśmy pewni swojej decyzji. Wiedzieliśmuy jednak, że coś trzeba zrobić. Musieliśmy dotrzeć do domu, ponieważ w dniu następnym ma się odbyć najważniejszy dzień w życiu naszego dziecka.

I rzeczywiście, za chwilę wyprzedził nas stary samochód, gabarytami większy od naszego Mitsubishi i ruszył w kompletną ciemność wypełnioną wodą. Ruszyliśmy za nim...

http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,24224544,przezyla-jeden-z-najpotezniejszych-tajfunow-widzialam-jak.html

05 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   deszcz   podróż   filipiny   usman   tropikalna depresja  

Rosewall Garden Resort z basenami, Sorsogon,...

Kolejny gorący dzień z gwarantowaną pogodą i zwiedzaniem okolicy. Efektem zwiedzania było odwiedzenie pobliskiego resortu z wodą spod wulkanu Rosewall Garden. Cudowny błękit i wspaniałe wrażenia. Byliśmy na Luzon w grudniu i styczniu, nie jest to sezon turystyczny w tym rejonie, dlatego też turystów prawie nie było a komfort wypoczynku niczym nie odstawał niż w sezonie. Temperatury w sezonie to ok. 45 stopni, kiedy byliśmy tam temperatura wahała się od 26 do 30 stopni Celsjusza. W sam raz dla Europejczyka. Jedyną niedogodnością tego okresu było ryzyko pojawienia się deszczu. I rzeczywiście padało kilka dni z rzędu a potem nadszedł tajfun. Meteorolodzy ostrzegali, że nadchodzi deszczowy niż, niestety nikt nie przewidział tego, że to tajfun, który potem określono mianem cyklonu. Była to tropikalna depresja Usman. Dziś widzę w podsumowaniach, że był to 21 tropikalny cyklon odnotowany na Filipinach w 2018 roku. To interesujące, choć dla Europejczyka trudne do zmierzenia się. Jak się okazało w skali zagrożeń była to tylko jedynka. Zapewniam, że jak dla mnie wystarczająca.

Resort w pełni przygotowany na przyjęcie gości w różnym wieku. Brodziki dla dzieci i osób nieumiejących pływać i baseny do komfortowego pływania. Wspaniała woda, czysta i odfiltrowana. Żadnych zanieczyszczeń. Gotowa do pływania.

Storczyki rosnące dziko robią wrażenie, zwłaszcza te rosnące niby przypadkiem na parkingu. Ich wielkość, ilość i kolorystyka są niesamowite. Są też żywopłoty z dracen. Ilośc i rodzaje palm przyprawiają o zawrót głowy.

04 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   błękit   woda   podróż   filipiny   rosewall   sorsogon   baseny  

Dzień jak co dzień

 

Zwykle na takiej drodze nie ma namalowanych pasów. Miejscami jest szeroka niczym pas startowy dla samolotu. Kiedy wokół niej na poboczach stoją domki, jadąc wieczorem w świetle reflektorów zobaczysz gromadki małych dzieci, które siedząc w kucki bawią się swoimi zabawkami. Kiedy poza terenem zabudowanym nie ma domków, jest prawdziwa dżungla, ściany piachu lub nie kończące się urwiska. Kiedy jedziesz wieczorem lub w nocy i nie znasz tej drogi możesz łatwo wypaść z niej na najbliższym zakręcie a kiedy pada ulewny deszcz, owa droga może po prostu się nagle skończyć. Zostanie ci ciemność, woda, niebezpieczeństwo zawalenia się ściany piachu prosto na twoją głowę lub utonięcie w nagle urwanej drodze.

Standardowy środek lokomocji na Filipinach - jeepney.

03 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   praca   podróż   przygoda   życie  

Świąteczne atrakcje

Kolejny dzień przynosił nowe atrakcje. 25 grudzień w Polsce to pierwszy dzień świąt, a tu zwyczajny, letni dzień, jak inne. Owszem, są ozdoby świąteczne, sklepy są w klimatach świąt, ale kiedy jest 30 stopni na plusie i nie masz śniegu to rzeczywiście czas odbierasz inaczej. Ten dzień to zabawa na quadach wokół wulkanu Mayon, znowu plaża i zachwyt nad okolicą.

Jazda na quadach po kamieniach i zastygłej lawie wyrzuconej z wulkanu podczas erupcji jest naprawdę czymś niesamowitym. Widok przypomina pobyt na obcej planecie i kosmiczne pozostałości po nieznanym. Stojąca woda w zagłębieniach terenu dopełnia całości i nigdy nie wiesz jak wielki lej znajduje się przed tobą. Opieka pilota wycieczki jest bardzo troskliwa, więc jeśli jesteś początkującym lub słabiej sobie radzisz możesz liczyć na jego wsparcie i pomoc.

Cagasawa - piękne miejsce do zwiedzania, w tle oczywiście Mayon. Święta, więc pełno ludzi. Filipińczycy lubią podróżować więc kiedy tylko mają okazję, wraz z rodzinami podróżują po swoim kraju. Cagasawa to miejsce związane z czasami kolonii hiszpańskiej. Dużo tu tablic informacyjnych i miejsc, gdziem można kupić pamiątki. Tu pamiątki są tańsze niż na samym Mayon.

03 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   urlop   podróż   filipiny   mayon  

Legazpi, Daraga i okolica

Środki komunikacji na Filipinach dość mocno odróżniają się od tych w Europie. Z pewnością główna rolę gra tu ekonomia, nie mniej ważny też jest klimat, ukształtowanie terenu i miejscowe obyczaje. Wspaniała kolrystyka zarówno jeepneyów jak i trycykli. Zauważyłam też, że kobiet prowadzących samochody jest bardzo mało. 

Owoce w wyglądzie przypominają, te które są przywożone do Europy ale ich smak jest zupełnie inny. Jest też wiele odmian i gatunków owoców, których nie przywozi się w ogóle do Europy, przynajmniej do naszego kraju.

Daraga. Filipiny to teren wulkanów. Jak widać na zdjęciu, elewacje budynków są czarne, szare, mało atrakcyjne a wręcz powiedziałabym, że obdarte. No cóż, przy tak częstych wybuchach wulkanów, nie odnawia się elewacji. Tak więc kolorystyka ścian budynków jest smutna i przygnębaijąca, nie pasuje to do soczystej zieleni przyrody, którą serwuje tropikalny klimat. Jest też wiele niedokończonych budynków. Sterczące konstrukcje, porośnięte trawą, na które być może zabrakło środków, aby je wykończyć. Wszystko to w smutnej, czarno-szarej kolorystyce.

Najbardziej podobały mi się duże, kolorowe autobusy tzw. jeepneye. Są niczym wyjęte z bajek - kreskówek. Kiedyś sądziłam, że to pojedyńcze egzemplarze, gdzieś, bliżej nie wiadomo gdzie. Autobusy te są niesamowite. Każdy z właścicieli zdobi swój wg własnego uznania, umieszcza na nich motto życiowe, wersety z Biblii lub innych ksiąg, zawiesza świętych lub reklamy. Wszystko jest wg uznania. Niektóre są kolorowe, inne całkiem stalowe a pasażerowie często podróżują nawet na dachu a ich nogi wiszą z każdej strony.

Trycykle, najtańsza forma podróżowania. Trycykle dzielą się na te z motorem i te, gdzie rowerzysta napędza go siłą własnych nóg. Rowerzysta za kilka peso będzie wiózł swego pasażera, ale te kilka peso nie są wystarczające, by się utrzymać i kupić niezbędne produkty. Ukształtowanie terenu jest górzyste, więc praca kierowcy rowerowego trycykla jest bardzo wyczerpująca. To bardziej przypomina rikszę.

01 czerwca 2019   Dodaj komentarz
filipiny - podróż życia   wakacje   podróż   filipiny  
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Lenka1900 | Blogi