Amor Resort Donsol Filipiny
I oto nasz urlop rozpoczął się w pełni. Będąc jeszcze w Polsce zrobiłam rezerwację, korzystając z wyszukiwarki Agoda, w resorcie wypoczynkowym Amor nad samym morzem, jednocześnie mając świadomość, że piasek tu nie jest taki, jaki sobie wymarzyłam, bowiem jest wulkaniczny i czarny, mnie natomiast marzył się biały, jak na Filipiny przystało. Nic to, pomyślalam, przecież na białe piaski pojedziemy później. Tak więc cudowna pogoda, domki, bliskość wody, restauracja, wszelkie niezbędne wygody. Brzmiało zachęcająco. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że pierwszego dnia nie możemy tam dojechać, ponieważ tajfun zalał wszystkie drogi dojazdowe i pozostaje nam tylko łódź. Postanowiliśmy przesunąć nasz pobyt o jeden dzień z nadzieją, że wody opadną jak podczas biblijnego potopu. Tak też się stało. Dotarliśmy to Resortu Amor jeden dzień później.
I oto jak na zdjęciu, centralnie na podwórku Resortu znajduje się wielki różowy napis Amor, jak przystało na wartość tego słowa a obok największa atrakcja tego regionu - rekin wielorybi. To informacja dla tych, którzy nurkują. Niestety owe cudowne istoty przypływają tu sezosnowo i wtedy tylko można je oglądać. Figura wykonana, jak domniemuję, z betonu bo odwiedzające Resort dzieci spędzały sporo czasu na jego grzbiecie ślizgając się z góry na dół.
Komfortowe domki, w pełni wyposażone we wszytko co trzeba za bardzo przystępną cenę zrobiły bardzo dobre wrażenie. Zapowiadał się miły czas, bowiem prognoza pogody była bardzo optymistyczna i deszcze odeszły. Wszechobecne palmy w szerokim wyborze dopełniły klimatu a soczysta zieleń przyrody nie zostanie oddana przez żadne oko aparatu fotograficznego. Restauracja oferowała ciekawe menu, co jeszcze bardziej potęgowało w nas ciekawość. Trzeba przyznać, że personel był bardzo miły i przygotowany na przyjęcie gości, choć ze względu na tajfun ośrodek był zupełnie pusty i jedynymi gośćmi byliśmy my. W ciągu kilku dni to się zmieniło i liczba gości sukcesywnie się zwiększała jak również organizacja różnych imprez okolicznościowych przyciągała coraz więcej ludzi. Podobnie jak w naszym kraju, wszelkie imprezy rodzinne cieszą się z takich miejsc a goście czują się w nich nieskrępowanie.
Niezapomniane zachody słońca.
Pierwszego dnia rozglądaliśmy się w Resorcie, rozpakowywaliśmy rzeczy i aklimtyzowaliśmy się w nowych warunkach. Wszechobecne komary, zwłaszcza w łazience, nieco utrudniały nam życie. Daliśmy jednak radę a nawet zakupiona została tzw rakieta do zabijania zbliżających się insektów. Nasz pokój był bardzo przytulny, duże łóżko i do wyboru klimatyzacja albo duży wentylator. Wybraliśmy wentylator ponieważ klimatyzacja już dała nam się we znaki i odchorowaliśmy swoje. Nad samym morzem stał rząd drewnianych leżaków, które pozwalały nam wygrzewać się na słońcu a przerwy w leżakowaniu spędzać w płytkim morzu. To było wspaniałe, można było iść naprawdę długo a woda w morzu sięgała najwyżej do pośladków. Codziennie rano przychodzili w to miejsce poławaiacze krabów, krewetek i ryb. Nieco dalej mieli rozciągnięte sieci i przypływaly miejscowe katamarany, gotowe do wożenia gości po miejscowych wodach. Jak się okazało, nasz pobyt nie był zbyt stacjonarny ponieważ zaczeliśmy zwiedzać okolice, która miała wiele atrakcji.