Muszę przyznać, że podróż była długa. Spędziliśmy w niej z mężem wiele godzin. Było jednak ciekawie a książka, którą wzięłam z przekonaniem, że przeczytam, została na dnie podróżnej torby. W Warszawie nie było opóźnienia. W Stambule mieliśmy 12 godzin czekania. Zwiedziliśmy lotnisko, zjedliśmy, ustaliliśmy, że najlepszy internet jest w Starbucksie, gdzie stoi dziwny modem, który rejestruje karty pokładowe, wydaje specjalne kody i dzięki temu można bez problemu mieć 2 godziny darmowego internetu. Jak się okazało, nie było to takie bezproblemowe, ponieważ ów modem działał w zależności od własnego widzimisię. Mnie się jednak udało i odniosłam sukces. Mogłam porozumieć się ze światem. Obserwacja międzynarodowej społeczności jest zajęciem poszerzającym wiedzę i jednocześnie wdzięcznym. Można zapoznawać się ludźmi, ćwiczyć język i jednocześnie czas mija szybciej i przyjemniej.
Osobiście lubię latać samolotami i nie wyzwala to we mnie lęków. Pasjami czekam na start i lądowanie. Widoki z okien są zawsze piękne i mnie osobiście zachwycają. Kolorystyka nieba, układ warstw chmur, poziomy promieni słonecznych, nawet jak pada lub jest pochmurno mój zachyt się nie umniejsza.
Lotnisko w Manilii. Ogromne, piękne i czyste.
Do Manilii dotarliśmy wieczorem. Widok nieba z milionem światełek był zachwycający. Lotnisko z włączoną klimatyzacją na maksymalnym poziomie sprawiło, że byliśmy chorzy przez pierwszy tydzień pobytu na Filipinach. Tu, w Manilii też czekalismy 12 godzin zanim pierwszy poranny samolot zabierze nas Legazpi. Lotnisko w Manilii to około 60 hektarów. Złożone jest z czterech terminali. W tamtym czasie przylot był na pierwszy a musieliśmy dotrzeć na trzeci. Pomiędzy terminalami jest darmowe połączenie autobusowe tzw. Schuttle bus, zaraz po wyjściu z głównego hallu na prawo. Tam też można kupić lokalną kartę do telefonu i załadować ją miejscowymi peso. Jest też kantor, który ma całkiem dobry kurs wymiany walut.
A tak wygląda przystanek Shuttle bus
Dla tych, którzy lecą pierwszy raz, zaraz po prawej jest poczekalnia na zewnątrz, z panią z ochrony, która jest miła i sympatyczna i chętnie pomaga tym, którzy pomocy potrzebują. Tutaj słowo friendly jest najbardziej adekwatne :)
Niestety, my Polacy zachowujemy się jakby to było oczywiste, że wszyscy wszędzie byli. Prawdą jest, że każdy robi lub bywa gdzieś pierwszy raz. Byłam tam wtedy pierwszy raz. Szkoda, że nie mogłam się dowiedzieć z krajowych stron jak najwięcej. Byłoby mi łatwiej. Szukałam informacji na stronach zagranicznych, to stamtąd czerpałam swoją wiedzę. Lubimy się złośliwie śmiać z siebie nawzajem, że czegoś nie wiemy. Świat jest pełny ludzi z prowincji, którzy nigdzie nigdy nie byli. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Pomagamy sobie nawzajem, wskazujemy drogę, objaśniamy obyczaje i wszystkim jest łatwiej. Świat wtedy jest jeszcze bardziej ciekawy.