Trochę o jedzeniu na Filipinach
Generalnie mówi się, że na Filipinach ludzie odżywiają sie głównie owocami morza, rybami i owocami. My byliśmy w małej miejscowości, gdzie ta teoria nie do końca miała zastosowanie w praktyce. Podstawowym jedzeniem, które było tam najbardziej popularne był pansit. Pansit to danie złożone z ugotowanego makaronu ryżowego a potem smażonego w woku na głębokim tłuszczu z dowolnymi dodatkami. Dodatki to jest to, co kucharz ma akurat w domu. Może to być mięso, ryba a mogą to być lokalne przyprawy a nawet owoce. Wadą tego dania jest to, że jest bardzo tłuste. Osobiście nie jadam mocno tłustych potraw, dlatego miałam trochę problem z jedzeniem tego specjału. Były też świeże ryby. Muszę przyznać, że doskonałe. Te które akurat jedliśmy, nie należały do najtańszych ale były naprawdę pyszne. Z reguły smażone na patelni w tradycyjny sposób. Kolejnym ważnym składnikiem kuchni były krewetki. Jako lokalne danie, krewetki były prawie w każdym rozmiarze. Oczywiście te większe były łatwiejsze do obierania i dzięki temu łatwiej się je jadło.
Specjalnie dla mnie, gospodyni przygotowała ośmiornicę. Niestety, nie był to zbyt młody egzemplarz i zapewne sposób przygotowania nie był ten, ponieważ była twarda i niemożliwa do przeżucia. Ale danie zaliczyłam, choć nie uważam, żeby było udane.
Jeśli chodzi o zupy, są zbliżone do tych, podawanych w naszych chińskich restauracjach. Osobiście uwielbiam chyba większość zup i tak było w tym przypadku. Są odpowiednio doprawione, o właściwej konsystencji i jeśli nawet nie wiem co w niej jest i jak się nazywają składniki, chętnie zjem.
Okra to te zielone strączki. Bardzo smaczne, zwłaszcza w zupach. W Polsce można ją kupić w dużych centrach handlowych. Tu czytaj czym jest Okra
Zapomniałam dodać, że obowiązkowym składnikiem każdego dania jest ryż. Niezależnie od tego czy jesz w domu, czy w restauracji zawsze jest podany ryż. Nawet w Jollibe - odpowiedniku naszego McDonalds, w zestawie zawsze jest ryż. Jeśli chcesz frytki, musisz je zamówić dodatkowo.
Różnorodność owoców i jabłka przywożone z Europy. Niestety co do jabłek są malutkie i niezbyt atrakcyjne i na dodatek wcale nie tanie. Za to papaja, ananasy, banany, mango, pomarańcze, madarynki są dojrzałe i bardzo soczyste. Różnorodność bananów przyprawia o zawrót głowy choć muszę przyznać, że tych malutkich, mocno mączystych nie lubię ani surowych a tym bardziej gotowanych. Gotowane są podawane zawsze jako stały element jadłospisu.
No i oczywiście wszechobecne i obowiązkowe coconuty. Wspaniałe. To co można kupić w naszych sklepach z napisem orzech kokosowy to tylko namiastka prawdy w tym zakresie. Świeży kokos, rozłupany do śniadania, sok zlany do dzbanka a reszta wyjedzona łyżeczką należy do standardów tego miejsca, ale dla nas to coś bardzo egzotycznego. Wszystkim, którzy lubią próbować lokalnych dań polecam sałatkę z orzecha, przygotowywaną w sumie wg jednego przepisu ale każda gospodyni ulepsza go na swój sposób. Buko salad podawana na zimo jest dokonałą przekąską, albo dla takich jak ja - samodzielnym daniem. Mama panny młodej była mistrzynią przygotowywania tej sałatki. Przepis na Buko salad
Są jeszcze filipińskie ciasteczka ryżowe Suman i Ibus. Jest to specjalnie przygotowany ryż, zwinięty w liście bananowca i orzecha kokosowego. Ciastka mogą być z wykorzystaniem fioletowego lub białego ryżu. Orientalne, mocno słodkie i wyjątkowe. Pyyyyszne! Przepis na ciasteczka Suman
Oczywiście na temat jedzenia na Filipinach można mówić nieskończenie. Będę jeszcze rozwijać ten temat w innych wpisach. Na dziś wspomnienie buko salad jest sennym marzeniem i niech tak pozostanie.