Zdechnąć pod płotem
Mam złamany kręgosłup. Furiata potykającego się o moje ślady bawi fakt utrudniania mi dostania się do lekarza. I to bynajmniej nie żart, co teraz piszę. Zdaję sobie sprawę z faktu oczekiwania, że wreszcie zdechnę, gdzieś, może pod płotem, w akcie bólu i niemocy. Na szczęście mój Bóg mnie kocha. I tylko dzięki Niemu tak się nie dzieje. Czas mija. Jestem po operacji, ciężko pracuję, aby być sprawna fizycznie jak przeciętny człowiek. To jednak nie wystarczy temu komuś. Zastawianie mi drzwi do samochodu, utrudnianie życia na każdym kroku, sapanie nienawiścią już nie wiele miesięcy, ale zwyczajnie lat, to za mało. Nasyłanie kontroli, plucie mi pod nogi, to zwyczajne dni mojego życia. Ludzie skarżą się w mediach na nienawiść sąsiadów. Ja taką mam. Ciężko z nią żyć ale się da. Zwyczajnie się da.