Nic nie widziałem, nic nie słyszałem
Kiedyś skupiałam się na otaczającej mnie rzeczywistości, którą lubiłam opisywać. To było przyjemne hobby, dopuki nie okazało się ryzykowną grą. Okazało się bowiem, że nie wszystko co widzę mogę widzieć a już z pewnością dać temu wyraz. Minęły lata od tamtych wydarzeń, ktoś nie chce dać za wygraną i marzy o czymś, co zdarza się tylko raz. Soyka odśpiewał już wszystkie swoje kawałki i choćbyś zebrał wszystkie jego płyty, nie wskrzesisz tamtego klimatu. Straciłeś i przegrałeś wszystko, co było do wygrania. Kiepski ruch i szach mat. Pewnie w zanadrzu schowany jest jeszcze jakiś sekret o smaku nieziemskich marzeń z możliwą realizacją w rzeczywistości. Ale...
Tymczasem klimaty są marne. Otaczajaca rzeczywistość napawa niepewnością a frustracja przerasta tych, którzy jawią się filozofiami. Dlatego warto być sobą. Nawet za wysoką cenę.