Reglamentacja wolności
Trwająca przez lata próba zdeptania może dotyczyć każdego. Nie chodzi tu o wskazanie konkretnie mnie czy ciebie. Po prostu, stajesz się niewygodnym elementem sąsiedzkiej układanki, zawodowych puzzle lub jakaś inna grupa czy jednostka chciałaby zepchnąć cię na margines istnienia bądź całkiem wyeliminować z sobie znanych powodów. Ktoś zwyczajnie chce być majestatem, który będzie rozdawał wolność. Jego eminencja uzurpuje sobie władzę do zarządzania twoimi emocjami, czasem, wydarzeniami i w końcu życiem. Od ciebie zależy jak daleko pozwolisz niszczycielowi.
Siedzisz więc naprzeciw i nagle zadajesz sobie sprawę że twój rozmówca przypomniał sobie kim byłaś przed laty. Widzisz zmianę na jego twarzy. Zgrabnie zarządza emocjami bo włożył wiele pracy, aby dziś być kimś innym. Stare historie wciąż dają znać o sobie. Nie da się wymazać wszystkiego. Nawet przez sekundę nie domyśla się, że ty też wiesz kim on jest. Nawet przez sekundę nie sądzi, że zauważasz te drobne zmiany.
W tym wszystkim zaskakujące chyba jednak jest fakt powrotu konsekwencji do nadawcy. Ludzie mawiają, że karma wraca. Osobiście nie jestem zwolennikiem tej teorii ale faktem jest, że co zasiejesz, to ci wyrośnie. I oto widzę zbiory, tego co zasiewane było w moim ogródku. Siewcy borykają się że zbiorami. Czasem trzeba tylko poczekać... Siedzisz i słuchasz spersonalizowanych historii osób, które tak bardzo bawiło twoje życie. Jesteś słuchaczem. Wnioski znów wyciągasz tylko ty. Znów odrabiasz lekcje. Oni cierpią. Teraz oni cierpią. Bawi cię to? Masz satysfakcję? Może śmieszy? Milczysz. Nie dzielisz się swoimi myślami. Jeszcze poczekaj. Zemsta przychodzi powoli. Nie moja. W mojej sprawie.