Ludzie potrzebują nadziei i powodu do radości. Smutek, pustka, codzienność i przemijanie w zatrzymanym na siłę czasie sprawiają utratę sensu dalszej drogi. Często spotykam ludzi, którzy zagonieni swoimi problemami nie rozumieją mojej radości i pokoju. Stawiają mi zarzuty głupoty, ćpania, ukrytego alkoholizmu, nadprzyrodzonych spotkań poza dozwolonym wymiarem i wszystkiego innego byle nie pomyśleć zwyczajnie, że jest sprawdzone źródło, z którego czerpię to wszystko, czego im brakuje. Kiedy jednak opowiadam swoje stare historie jak anekdoty uśmiechają się nieśmiało zastanawiając nad ich prawdziwością, bo przecież to mało realne, aby wciąż móc się uśmiechać po mimo.
A jednak z satysfakcją przeżywam każdy kolejny dzień, przynoszący mi nowe doznania oddechu świeżym powietrzem, kiedy rutyna nie staje się zabójcza a chęci do dalszego życia wciąż są. W moim życiu nie sposób oddzielić wiarę i nadzieję od codzienności. To bez nich życie stałoby się nie do wytrzymania.
I tak znowu otwieram oczy o poranku, dziękując Stwórcy za wschód słońca i za dobiegający z ogrodu śpiew ptaków, który wpływa na mnie radośnie, bowiem nie tylko ja jedna mam powody do wdzięczności. Biblia mówi, że nawet przyroda...
Gdyby zechcieć narzekać, z pewnością znalazłoby się wiele powodów. Sądzę jednak, że bardziej twórcze jest cieszenie się każdą chwilą, bo tak szybko przemijają. Przed momentem byłam młoda, zostały tego jeszcze szczątki bo wciąż nie źle wyglądam ale dzieci są coraz starsze a więc czas nieubłaganie ucieka. Dla mnie, osoby, która uchwyciła się nadziei z Biblii wiąże się to z tym, że moje życie wieczne bez procesu starzenia się zacznie się po drugiej stronie, po śmierci. Nie wiem jak to będzie, kiedy przyjdzie mi stanąć nad brzegiem końca mojego życia, ale wiem, że moja wiara pozwoli mi przejść na drugą stronę. Mój życiowy wybór zaprowadził mnie teraz do miejsca, gdzie codziennie mogę patrzeć na zmaganie ludzi z końcówką ich fizycznego życia. Kiedy o tym nie myślą, wszystko jest w miarę dobrze, kiedy jednak z powodu choćby słabego stanu zdrowia uzmysłowią sobie, że czas jest bliski, życie staje się udręką.
Strach, samotność i obawa przed śmiercią są powodem, dla których ludzie izolują się od innych a jednocześnie rozpaczliwie pragną być z kimkolwiek. To smutne wnioski, które nasuwają mi się w wyniku obserwacji, nie są jednak jedyne. Jest wiele zabawnych historii, które noszą znamiona anegdot bo ludzkie historie są bogate i czasem niczym fikcja literacka tak niesamowite, że trudno uwierzyć. Choćby moja..
Tak więc porzuciłam swój kapelusz i szpilki na rzecz bliskości z ludźmi, którzy jak domniemuję, gdyby tylko mogli umieściliby się w mojej przeszłości niczym jej bohaterowie. Dziś jednak, jestem tu i patrzę na nich z bliska. Wypełniam ich czas, przebaczam, czasem się potykam i potrzebuję przebaczenia, wciąż się uczę i czekam z niecierpliwością na swoją kolej. Oczywiście moje czekanie nie należy do biernych, lubię oczekiwać w ruchu, dlatego też to, co dziś ludzie uważają za słaby prestiż ja przyoblekłam w nowe szaty króla w swoim życiu. I czuję się szczęśliwa. Nawet mnie to zadziwia.