Uciekajaca przeszłość
Z okna pociągu widzę uciekającą przeszłośc, której nie sposób zatrzymać. Wsiąść do pociągu byle jakiego....jak śpiewała Marylka okazało swietnym pomysłem na kilka najbliższych dni.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Z okna pociągu widzę uciekającą przeszłośc, której nie sposób zatrzymać. Wsiąść do pociągu byle jakiego....jak śpiewała Marylka okazało swietnym pomysłem na kilka najbliższych dni.
Na szczęście życie nie kończy się tutaj. Niezależnie od przekonań innych, którzy twierdzą że Boga nie ma, ja twierdzę za Biblią, że Bóg jest. I w tym kontekście moje życie jest pod Bożą kontrolą, nawet wtedy, kiedy lecę samolotem 42 godziny choć powinnam 15. Nawet wtedy, kiedy mając złamany kręgosłup nie mogłam dostać się do lekarza. Nawet wtedy, gdy ktoś realizuje swoje groźby, że skoro darowalam mu życie to jestem skończoną kretynką a on zniszczy moje życie. Otóż mój Bóg ma mnie w swoim ręku. I dziękuję Ci Boże za moich wrogów, za wszystkie lekcje, za moje życie, za radość, za mądrość, za każdy dzień, za możliwość dokonywania wyborów...i tak mogę w nieskończoność. I nie ma w moim sercu narzekania choć czasem budzi się zwyczajnie nienawiść. Ale to też kładę przed moim Bogiem.
Poczekaj, mój Bóg tobie odpłaci. Nie ja.
Literatura odzwierciedla ludzkość. W niej można znaleźć schematy myślenia tych, których ego dryfuje w dziwnych kierunkach bo nagle uznali, że są tak doskonali, że czas przelać złote myśli na papier. Takim ludziom jak ja trudno jest uwierzyć, że w orbicie zainteresowań właśnie się znaleźli. Teraz czy lata temu. Nie ma to żadnego znaczenia. Z perspektywy lotu ptaka, oceniając przeszłość, widzę gęsto tkaną sieć, która nie tylko zatruwa mi życie ale daje radość komuś, kto żyje moim życiem. Niczym chomik w karuzeli, podsłuchując moje telefony ustosunkowuje się do wszystkiego. Domorosły Konstruktor w świetle pomocnych dragów i pomocników oplata mnie zadaniami jednocześnie eliminując z niego ludzi, których obdarzam zaufaniem. Dla niego jestem w labiryncie, który chciałby konstruować z dnia na dzień. Kiedy cierpię i płaczę słyszę jego zadowolenie i satysfakcję. Trafić w życiu na czuba z pieniędzmi to bardzo trudne doświadczenie. Z drugiej jednak strony, nie może mnie dopaść tak twarzą w twarz. Zwyczajnie się boi spojrzeć mi w twarz. Ma niekłamaną radość, kiedy zmierzam się z moim życiem, kiedy jestem chora, zmęczona, smutna. Tyle w nim radości. Podstawianie mi nogi stało się jego życiem. Poza mną nie ma nic. Nie może też niczym zaimponować. To zero. Nadzieją jest, że ktoś z nas umrze pierwszy. I źródło wyschnie. Jeśli to będę ja, moja wolność nie będzie miała końca. Jeśli moje życie się skończy, on zostanie z niczym. Jeśli to będzie on, moja wolność będzie rzeczywista. Tutaj. Ktokolwiek by nie był i tak będę wolna.
Mam to szczęście, że jako wolna kobieta mogę podejmować własne decyzje. Dla wielu wolna oznacza niezamezna, gotowa to świńskich przygód zmieniając partnerów jak rękawiczki. Ja jednak rozumiem tą wolność inaczej. Wolna to taka, ktora może podejmować własne decyzje w zgodzie ze sobą. Nikt i nic nie stoi nade mną i nie wywiera na mnie nacisków co powinnam a czego nie. Oczywiście jak widzę, znalazłoby się całkiem sporo frajerów chcących decydować i wskazywać kierunek drogi oraz ustalać rytm wdech-wydech. Uparcie stoję na straży swojej niezależności i muszę przyznać, że właśnie o to mi chodziło.
Otóż czasem odnoszę wrażenie, że jakimś cudem znalazłam się na obcej planecie. Ze względów zawodowych istnieję w grupie, jak sądzę, nowego pokolenia, które zatopione w swojej pracy często praktykuje zaszepione gdzieś wartości, których nie rozumiem. Oni też nie rozumieją, jak sądzę. Wiedziona chęcią poznawczą, uzbroilam się w cierpliwość, spolegliwość i tolerancję. Tak więc dzień po dniu obserwuję młodego dorodnego mężczyznę, który z jakiegoś sobie znanego powodu nosi sukienki i szpilki w rozmiarze 42. Nie wiedzieć też dlaczego, z uporem maniaka, swoje potrzeby fizjologiczne próbuje załatwiać w damskiej toalecie. I to mnie napawa zadumą. No bo jesli wciąż jest mężczyzną, a wiem z pewnych źródeł, że jest, to dlaczego stosuje taktykę wpływania i manipulacji na nas wszystkich, że świat wygląda inaczej. Nie zależnie od tego czy nałoży sukienkę, perukę i buty na obcasie nie zmieni to faktu biologii i posiadania organów do zwykłego sikania. I teraz co mi do tego. Otóż czuję się zwyczajnie dyskryminowana i podglądana przez jakiegoś zboczeńca, który bez powodu przychodzi do damskiego kibla. Jest to niewytłumaczalne. A zatem wszyscy zwracają się do owego gościa per Ania i niby nikt nie dostrzega faktu,że coś tu jest nie tak a jednocześnie milkną w kwestiach podziału płci a na imprezach integracyjnych nikt nie chce siedzieć obok owego personażu bo przecież jak sobie obie strony podpiją nie wiadomo jak to się skończy. Tym bardziej, że ów personaż, co konieczne chciałaby być kobietą, zwyczajnie interesuje się kobietami. Aha, zapomniałam wspomnieć, że żyje z kobietą. Jak to mówi inny jegomość to taki gość, co udaje lesbę a zwyczajnie jest hetero tylko w babskich fatałaszkach. Ot mi wielka filozofia.
Dawno temu pisałam krótkie tematyczne felietony. Efektem tego był zamach na moją wolność a stojący na sąsiednim balkonie mężczyzna wyglądał jak strażnik więzienny. Zdarzyło się wiele, do dziś się zdarza. A mimo to truskawki w ogrodzie smakowały najlepiej.