• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Ciesz się życiem teraz

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Kategorie postów

  • filipiny - podróż życia (31)
  • podróże (2)
  • Życie (130)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Listopad 2022
  • Sierpień 2022
  • Marzec 2022
  • Styczeń 2022
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Styczeń 2020
  • Grudzień 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019

Archiwum sierpień 2020, strona 7


< 1 2 3 4 5 6 7 8 >

Sierota

Chyba zresztą nie będę się dzielić tym co ów człowiek zmalował przeciwko mnie, bo nikczemność jego była zbyt wielka, aby do niej wracać.

Historia kolonii tego roku była bogata w wydarzenia więc oczywiście to nie koniec zdarzeń. Wszystkie one odcisnęły piętno zarówno na mnie, jak i na moich dzieciach. Mówię moich, bo stały mi się bardzo bliskie. Zwłaszcza, że zdarzenia te były bardzo osobiste jak śmierć mamy jednej z dziewczynek. Pani najlepiej wykształcona z wieloma dokumentami kursów i szkoleń, wieloletnia psychoterapeutka, wspomniana zresztą wcześniej, wzięła na siebie kwestię delikatnego poinformowania owej dziewczynki, że właśnie została sierotą.

I oto złapała ją niemal w locie że stołówki do domku, zabrała w ustronne miejsce na parkingu i wyjawiła jej sekret wrzeszcząc, że i tak na nic jej żale i łzy. Nie dało się nie słyszeć owego dialogu, ponieważ dziecko zaczęło strasznie szlochać i biegnąc do mnie płakało jeszcze głośniej. Zrobiliśmy naradę chwilę później wszystkich dorosłych w tym owej specjalistki, i nagle drzwi się otwierają, wpada dziewczynka zarzuca mi ręce na szyję szlochając mówi wiesz mamo, właśnie umarła moja mama. 

I od tej pory zostałam mamą. Nie tylko jej, ale każdego dziecka,który tylko chciało. Byłam nią dla wszystkich do końca turnusu. 

To był najpiękniejszy czas wakacji. I chociaż nigdy już nie pojechałam na takie kolonie, że względu na wyrządzoną nikczemność przez drugiego z uczestników, wszystko to wspominam z radością w sercu. Przez ten cały czas pokazywałam tym skrzywdzonym dzieciom co to jest dom, Bóg, Jego Słowo i wzorce, których im brakowało. To był najlepszy czas w moim życiu. Działania te były, jak się potem okazało, zaplanowane. Skutek jednak miały przynieść zupełnie inny. Miały mnie pogrążyć i sprawić, że będę zgubiona. Tymczasem wróciłam z tarczą. Oznacza to, że Bóg kontroluje każdą sytuację, bez wyjątku. Ludzkie plany niweczy i pozwala zwyciężyć Jego obietnicom. Mówi nie opuszczę cie i nie porzucę oraz wiele innych słów, które nie są tylko słowami. Sprawia, że Jego obietnice żyją. Dlatego też dziś, tak jak wczoraj dziękuję Bogu za wszystkie doświadczenia przez, które mnie przeprowadził. 

02 sierpnia 2020   Dodaj komentarz
Życie   chrześcijaństwo   jezus   nowe życie   wybór  

Jeszcze wakacje

Wysoka piętnastolatka skarży się na dyskomfort. Ogólnie chyba dopada ją przeziębienie. Z godziny na godzinę stan się pogarsza. Mój dziwny kolega sugeruje mi poważna chorobę. Nigdy nie miałam do czynienia z cukrzycą. Karta uczestniczki o historii chorób jest pusta. Obserwuję sytuację i widzę powagę. Dzwonię po karetkę. Lekarz z karetki krzyczy bo przecież poziom cukru jest zbyt wysoki. Dzieci mówią mi o relacjach w rodzinie. Drugi ojciec, drugie dziecko, ona sama jest odpowiedzialna za siebie. Nie przestaję dzwonić do matki. Po wielu godzinach wreszcie odbiera i mówi, że choroba córki to nie jej sprawa. Że ma cukrzycę, że sama prowadzi swoją chorobę. Przy tym słyszę, że używa pompy insulinowej a jedna jej część leży przed nią, w domu na stoliku.

Mówię to wszystko lekarzowi. Dziewczyna jest tak wysoka, że nie mieści się na standardowym łóżku dziecięcym. Popada w śpiączkę. Jestem z nią na oddziale, trzymam za ręce, bo nieprzytomna wyrywa sobie kroplówki. Nocne godziny powoli mijają... 

 Zmęczenie daje o sobie znać. Otwieram oczy i widzę jak pielęgniarki chowają jej ręce pod prześcieradło. Zaczynam płakać. Wszystko jest dobrze, mówią, niech pani przestanie. Poziom cukru zaczął spadać.

Patrzę na zegarek. Spałam 15 minut. Do końca została w szpitalu. Potem ojczym bez słowa wziął ją do domu.

Kolejne dni i wieczory. Zajmujemy willę z pietrami. Na jednym śpią jedni na innym drudzy. Wieczorem, po ciszy nocnej, będąc w swoim pokoju słyszę wyzwiska. Ty ku... Zbiegam i widzę.. dziewczynka w pidżamie ucieka przed panem wychowawcą, on pędzi za nią. Staje na schodach pomiędzy. On ryczy daj mi ją, daj mi ją i tak bez końca. Niczym psycholog mówiący do psychopaty spychając go ciałem sprowadzam na parter. Zostawiam w jego pokoju. Potem słyszę historie, że złapał ją kiedy schodziła na dół, na schodach. Mówiła, że szła po ładowarkę. Miał swoją wersję. W tym czasie dzieci dzwonią ze strachu do rodziców. Ci na policję. Jesteśmy na końcu świata. Gdzieś o północy ktoś puka do drzwi. To policja. Dmuchanie w balonik. Pani nie musi. Rano raportowanie, bo zarząd już wie. I na pytanie czy damy mu szansę muszę podjąć decyzję. Rozważam więc w swojej głowie czy warto.

Analizuję za i przeciw. Dochodzę do szybkich wniosków, nich zostanie. Już go znam. Nie ma z nim większych problemów. Potrafię się już z nim obchodzić. Generalnie to dureń, ale już swój. Zostaje. Zastanawiam się skąd wiedział, że to cukrzyca. 

Kilka dni później pożałowałam decyzji. 

02 sierpnia 2020   Dodaj komentarz
Życie   dzień za dniem   kalendarze   myśli   życie  

Wakacje z przeszłości

W mojej historii jest taki epizod, co to mnie natchnął do wspomnień. Dotyczy dodatkowej pracy. Otóż w dobie dziwnej, granej komedii pandemii przez najbogatszych tego świata, wprzęgnęło się wielu ludzi w schemat poszukiwania dodatkowego zajęcia, chociaż pomysł ten jest popularny od zawsze. Czasem owo dodatkowe zajęcie staje się głównym a czasem musi się stać. I kiedys miałam wolne lato, a komedia mojego życia dopiero startowała, postanowiłam pojechać na kolonie jako wychowawca. Miałam już wszystkie uprawnienia, znalazłam pracodawcę i ustaliliśmy szczegóły. Jadę na Mazury, grupa taka, jak dobrze pójdzie, będzie więcej zleceń.

I oto w dniu wyjazdu, stoję z plecakiem gotowa do drogi i zmiana planów. Nie mam już czasu żeby powiadomić bliskich. I komuś o to chodzi, jak się potem okazuje. Jadę w góry, do Zakopanego. Niby wciąż Polska, ale...?? Pewnie teraz nie brzmi groteskowo ale w Olsztynie dostaje grupę 52 dzieciaków całego przekroju wiekowego. Po chwili się orientuję, że wszyscy są po poprawczakach czyli więzienie dla nieletnich. Wychowawcą jestem ja oraz młoda dziewczyna, co jedzie właściwie na wakacje bo mama z kuratorium załatwia jej darmowy wypoczynek i gość z reklamówką dziwnych tabletek, delikatnie mówiąc nie budzący zaufania.

Próbując ogarnąć dzieciaki tracę głos już w pociągu. Po dotarciu na miejsce zaczynają się schody. Alkohol, papierosy, dragi, seks, choroby i wypadki. Zero współpracy ze strony dwójki tzw wychowawców. Masakra. W pierwszych chwilach chcę uciec, bo nikt nie powiedział mi o stopniu trudności, ale powoli ogarniam sytuację. W nocy otwieram drzwi do mego pokoju bo chcę wiedzieć, co robią moje dzieciaki. Dzień po dniu, godzina po godzinie stajemy się sobie bliźsi. Zaczynamy współpracować. To bardzo trudne i jednocześnie budujące doświadczenie. Za sobą wciąż słyszę, że jestem kretynka, durna, psuję im urlop. Po jakimś czasie jest zmiana. Młoda dziewczyna wyjeżdża, przyjeżdża ktoś inny. 

Ja tymczasem angażuję się bez reszty. Kiedy pierwsze noce okazują się bezsenne dla wielu dzieciaków, bo spędzali do tej pory czas bez kontroli lub pod nadzorem, zaczynam im czytać Biblię. Rozmawiamy do rana, padam na twarz. Mój kolega jest zadziwiony, z czasem chyba z przekory pozwala mi zasnąć na chwilę i kontynuuje czytanie. To nie godzinki, to nie rekolekcje, to czas spędzony z dzieciakami. Kiedy rano zabraniam im palić w stodole z sianem, dociera do mnie, że znajdą inne miejsce. Wiem, że nie wychowam ich przez dwa tygodnie. Dogadujemy się, przymykam oko na palenie ale pod nadzorem. Chłopcy stają się bardziej skłonni do współpracy a przecież o to chodzi. 

Zaraz po przyjeździe zjawia się pani psychoterapeuta, chce uczestniczyć w seksie grupowym.. Nigdy nie dostaje zaproszenia, bo ja czytam im Biblię. 

Pani psychoterapeuta organizuje spotkanie z młodzieżą i mówi im: Co wy h... Tu robicie? Raz byliście w p..., będziecie tam i kolejny. Niech któryś podskoczy... Wychodzi, młodzież jest zniesmaczona ale dla nich to standard. To ja jestem wzburzona. 

Każdy dzień przynosi nowe sytuacje. Często bardzo trudne. Krew z nosa, karton wody utlenionej, szpatułki i koniec z krwawieniem. W dowód wdzięczności chłopak nakłania innych do uległości. Mój nieodpowiedzialny kolega wychowawca prowokuje sytacje, które nie powinny się zdarzyć. Rzucanie kamieniami nad rzeką przynosi efekt w postaci wypadku. Jeden z takich kamieni trafia w głowę dziewczynkę. Zalana krwią slania się i pada. Pędzę przez górską rzekę nie czując ostrych kamieni. Pan się odsunie, słyszę, ja pani pomogę. Mówi chłopak i podaje mi bandaże. Gamoń od tabletek nie umie zadzwonić po pogotowie ale składa komuś relacje, że wyszło jeszcze gorzej niż zaplanowano. 

Lekarz Dyżurny informuje mnie o moich prawach, niczym przestępcę złapanego na gorącym uczynku. To był wypadek, zapewniam. Wracamy. Powoli sytuacja opanowana. 

 Cdn. 

 

 

01 sierpnia 2020   Dodaj komentarz
Życie   chrześcijaństwo   jezus   nowe życie   wybór  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 >
Lenka1900 | Blogi